"Your Vice Is a Locked Room and Only I Have the Key"... Co za tytuł! W sensie dosłownie, Włosi to potrafili zaintrygować samym tytułem. ;)

Tak się jakoś złożyło, że w dość krótkim odstępie czasu obejrzałem trzy różne potyczki włoskich reżyserów z "Czarnym Kotem" Poego. O ile Luigi Cozzi pożyczył chyba jedynie tytuł o tyle w filmach Lucio Fulciego jak i Sergio Martino nawiązań do książkowego pierwowzoru jest więcej. Trudno jednak nazwać ekranizacją którykolwiek z tych tytułów. ;)
Ale abstrahując już od tego tematu, jak wypada film Martino?

Ano nieźle. Rozpoczyna się typowo dla ram gatunkowych giallo i tak trwa przez mniej więcej połowę filmu by potem pokazać nieco bardziej horrorowe i psychologiczne oblicze. Niezła mieszanka.
Intryga trzeba przyznać jest całkiem, całkiem. Co prawda rozkręca się dość powoli ale im dalej w las tym coraz lepiej i ciekawiej. Muszę przyznać, że ostatnie pół godziny jest naprawdę bardzo intrygujące.

Co by w międzyczasie nie było nudy twórcy zafundowali nam kilka dość krwawych scen morderstw. Fani gore będą mieli na czym zawiesić oko. Sceny te muszę też pochwalić ze względu na atmosferę. Praca kamery, nastrojowa muzyka, element zaskoczenia. Dobra robota.

Poza tym twórcy nie szczędzili też scen erotycznych. I to dość rozmaitych. Muszę przyznać, że wypadają całkiem nieźle i trudno nie uznać ich za pewien atut. ;)

Ciekawie wypada też obsada. Martino zebrał tu kilka znanych we Włoszech twarzy. Jest urocza gwiazda giallo Edwige Fenech czy również często spotykana w tym gatunku Anita Strindberg. Znalazła się również rola dla Ivana Rassimova.

Podsumowując muszę przyznać, że to był naprawdę udany seans. Fani gatunku nie powinni być zawiedzeni. Trzeba oddać Sergio Martino, że co jak co ale z giallo było mu zdecydowanie po drodze.