Pełna zwrotów akcji wyjątkowa fabuła, genialny główny bohater, świetna kreska, dobra muzyka. Wszystko psuje niestety 25 odcinek, w którym ginie L - jak dla mnie od tamtego momentu wszystko zaczyna być kuriozalne, nierealne, następca L'a to jakiś żart, marna jego podróba. Gdyby seria kończyła się na tych 25 odcinkach z czystym sumieniem wystawiłbym temu anime ocenę 10/10
Sama prawda do śmierci L było super, a potem pojawił się hiper super mega detektyw dziecko który w 12 odc magicznie zrobił to czego L nie mógł zrobić w 25....
Nigdy nie chciało mi się dyskutować na ten temat, ale skopiuję swoją wypowiedź z innego forum, którą napisałam 5 lat temu.
Nie rozumiem, dlaczego tak wielu z was uważa śmierć L'a oraz postać Neara za niewypał.
Ja myślę, że to był ze strony twórców dobry ruch. Pokazali, że nawet jeśli Kira zwycięży pojedynek z L'em, to i tak znajdą się inni, którzy będą chcieli go pokonać. Nie zrobili z tego anime wyłącznie walki na arenie Light vs. L - to raczej była historia o konfrontacji między ludźmi w świecie, w którym pojawiła się niesamowita broń w postaci notatnika. Między innymi z tego względu całe anime inaczej zakończyć się nie mogło - notatnik należy do shinigami i tam powinien zostać, a ludziom nie należy go dawać do rąk. Myślę, że widz powinien dużą uwagę zwracać na to, co mówi Ryuuku. Na początku anime sam powiedział, że ludzie w jego posiadaniu są nieszczęśliwi. (A zresztą na samym początku jest wiele kluczowych odpowiedzi - np. Ryuuku już na początku anime powiedział, że to on wpisze imię Lighta do notatnika, i tak faktycznie się stało). Widzieliśmy, co stało się z Lightem, który z genialnego, acz zwykłego chłopaka zmienił się w szaleńca. Jednakże Ryuuku miał też rację mówiąc, że nie mógł mu się trafić lepszy człowiek, który znalazłby jego notatnik. Życie Lighta skończyło się podle, jednak faktycznie niewielu ludzi potrafiłoby wykorzystać notatnik tak, jak on to zrobił.
Czyli - dodając już teraz słowa obecnie - anime udowodniło, że nieodpowiednia broń w rękach ludzi doprowadza do ich autodestrukcji. Nawet jeśli L został pokonany, to i tak Lighta nie mógł czekać inny los jak tylko śmierć. Gdyby to L pokonał Lighta, okazałoby się, że anime opowiada o konfrontacji L vs. Light tylko i wyłącznie. A tymczasem, poprzez śmierć L'a anime weszło na wyższy szczebel historii, czyli takiej, jak wygląda świat i jak toczą się losy ludzi, którzy dostaną w ręce coś, czego nigdy nie powinni byli dostać.
No, mam nadzieję, że zrozumiale się wypowiedziałam :) Czasem mam problem ze składaniem poprawnych zdań po polsku...
Jeszcze tylko dodam, że pojedynek Light vs. Near i Mello był naprawdę interesujący :P Tym bardziej nie ma na co narzekać.
Ciekawa interpretacja niemniej jednak słyszałem taką tezę (nie wiem czy jest prawdziwa), iż seria miała skończyć się właśnie w tych 25 odcinkach ale z powodu popularności tego anime widzowie postulowali o drugą serię co skutkowało dodatkowymi odcinkami, które przedstawiły ciąg dalszy naciąganej historii.
Fabuła zawierająca wcześniej niespodziewane zwroty akcji stała się przewidywalna i nielogiczna. A co do jej kuriozalności mógłbym wymienić kilka przykładów takich jak: genialny domysł następcy L'a, kto może być drugim Kirą w przeciągu 20 sekund, niedopatrzenie Kiry z podłożonym notatnikiem, użycie zapasowej kartki ukrytej w zegarku na oczach innych, krzyk o zwycięstwie przed ich oczekiwanym zgonem.
Seria nie miała się kończyć po 25 odcinkach, bo anime jest kropka w kropkę odwzorowaniem mangi, która kończy się tak samo.
Ok, tak czy owak odnoszę wrażenie że właśnie po jego śmierci anime staje się po prostu słabsze
Jasne, skoro odniosłeś takie wrażenie, to żadne logiczne argumenty cię nie przekonają. Ja na szczęście takiego wrażenia nie miałam, więc do dzisiaj anime bardzo mi się podoba i śmierć L'a seansu nie popsuła ;)
Przecież ten pojedynek był tak głupi i nierealny, że nie wiem. Near w jakiś niewytłumaczalny sposób doszedł kto jest pierwszym Kirą i kto jest drugim ot tak xD. Od 26 odcinka dalej były same głupoty...