Jeden z najlepszych odcinków nie tylko Doctora Who, ale wszystkich seriali. Niesamowicie przemyślany i klimatyczny.
Tym razem inny Władca Czasu kradnie show. John Simm jest jednocześnie tak niepozorny i potężny, a w scenie na posiedzeniu zagrał po prostu bezbłędnie. Oprócz jego genialnej gry, w tym odcinku jest WSZYSTKO świetnie przemyślane! Coś mi się wydaje, że Moriarty z "Sherlocka" był trochę inspirowany Mistrzem. A już na pewno...
więcej