Serial sie solidnie rozkręcił, sezon pierwszy może zniechęcić, ale warto zostać
Moje pokolenie pragnie tego co widziało w latach 80 głównie i na vhs, akcja. Kochamy klasyczne kino akcji, gdy ten latynos sra pod siebie mając z jednej strony salamanców a z drugiej tego murzyna to jest to. Gdy Walter robi wojny z gangami motocyklowymi i całą resztą to kochamy to. A gdy w piątym sezonie wkracza ulubiony zbój Lalo to jesteśmy wniebowzięci. Serial zaczyna sie słabo, ale ma taki potencjał że na końcu to jest lepsze jak Miami Vice.
Pochodzimy z innego czasu, dziś leciał film który nas definiuje Święci z Bostonu. Różnica pokoleniowa jest potworna,świat ma nam niewiele do zaoferowania ale akurat uniwersum Breaking Bad i Call Saull jest powrotem do przeszłości dla nas, najlepsze uniwersum. Brakuje dziś klimatów ojca chrzestnego, czemu nie wiem. No tak bo dziś jest tęczowo i nie wolno nie lubić murzyna i gardzić Piaskiem.
Mało tego, my podchodzimy z innych światów. W pana świecie szybko się człowiek starzeje i łaknie powrotu do przeszłości, młodości, chęci zaznania emocji tych, które dzisiaj tak już nie smakują.