W "La Dolce Vita" wykreowała bardzo dobrą postać. Uwielbiam jej twórczość muzyczną ale
trudno oceniać mi jej osobowość. Chociaż miałam chwilami wrażenie, że w tym filmie nie
tyle grała, co była po prostu sobą. Tak ją postrzegam: tajemnicza, zwariowana i chwilami
mroczna kobieta.
Miałem zawsze podobne odczucia, zwłaszcza po przesłuchaniu jej płyt. Podobało mi się, że pozostawała wierna swojej wizji, mimo iż nie jest to może najłatwiejsza w odbiorze muzyka. Gdy ją pierwszy raz usłyszałem to myślałem, że to mężczyzna. Potem stała się wręcz archetypem kobiety. Takiej, która potrafi zachować niezależność. Dlatego nie lubię jak ktoś o niej opowiada poprzez pryzmat tego czyją była kochanką itd.
Już w sumie straciłam nadzieję, że ktoś włączy się do dyskusji. Wszak mój komentarz ma już kilka lat. Muzyka Nico kojarzy mi się z takimi mglistymi, dołującymi listopadowymi dniami. Bardzo melancholijna, ale w taki mroczny, nie przesłodzony sposób. I wiesz, ja ogólnie nie lubię, jak jedyne co ludzie wiedzą o kobiecie, to to kogo jest żoną/dziewczyną/kochanką. W sumie podobnym przykładem jest Marianne Faithfull (pewnie kojarzysz), którą większość zna jako byłą Micka Jaggera, a przecież nagrała tyle świetnych piosenek i zagrała w kilku dobrych filmach (i wciąż jest aktywna zawodowo).
Hej.
Nico i Icon. Ikona. Bardzo interesująca jako modelka i osobowość. Inspirująca [dla mnie]. I bardzo prawdziwa. Mimo całego bólu, który ją spotkał, potrafiła podejść do tego z mądrą pokorą i po prostu tworzyła. Cała jej biografia jest dla mnie jak pomnik.
Jej piosenki twarde, ale szczere i piękne. Naturalne.