Jak niemal zawsze, szydzi i ośmiesza, jak niemal zawsze, demitologizuje i dekonstruuje, tym razem gatunek kina gangsterskiego. Oto Robert Altman porywa się na jeden z mitów założycielskich Stanów Zjednoczonych jakim jest gangster heroiczny. "Złodzieje jak my" to również sarkastyczny komentarz do filmów "Bonnie i Clyde" i "Ucieczka gangstera".
To opowieść o trzech pospolitych złodziejach rabujących banki na amerykańskiej prowincji. W tych postaciach nie ma żadnej atrakcyjności w takim sensie w jakim taka atrakcyjność jest udziałem postaci z wyżej wymienionych filmów.
Dotyczy tak powierzchowności jak i bystrości umysłu. Zasłyszane z radiowych audycji wzory zachowań próbują, nieudolnie, zaszczepić do swoich osobowości ale ich nieskomplikowana natura powoduje, że stają się jeszcze bardziej groteskowi. Postaci kobiece obecne w filmie, w gruncie rzeczy, nie odbiegają od męskich. Podobnie jak oni w żałosny sposób usiłowały naśladować to co sugerowały media ówczesne (radio, prasa). Są naiwne i kiczowate. Czasem jednak wykazują sporo zachowań zdroworozsądkowych co daje im niejaką przewagę. Jakimś wyjątkiem jest postać Mattie kierującej się racjonalizmem i zdecydowaniem. Kontroluje swoje emocje w imię matczynego imperatywu. Wcielająca się w rolę Louise Fletcher, to ona za rok odbierze Oscara za rolę siostry Ratched w "Lot nad kukułczym gniazdem" stworzyła istotny kontrapunkt w opisie filmowych postaci.
Za to amerykańska krytyka nie szczędziła pochwał dla Keitha Carradine i Shelley Duvall, którym w filmie powierzono także wątek romansowy. A ten poprzez swą osobliwość wymagał od nich sporego dystansu emocjonalnego i autokontroli by zachować wiarygodność i nie popaść w szyderstwo i tak już w filmie obecne.
Dekonstrukcja gatunkowa posuwa się daleko, miast dramatycznych sekwencji napadów na banki Altman pokazuje właściwie tylko budynki widziane z pozycji szofera gangsterów. Jeśli udostępnia nam jakieś szczegóły to już tylko w opisie dialogowym. Jedynie ostatni napad, widz będzie miał szansę obejrzeć, za to z nieruchomej kamery. Podobnie jest z ucieczkami z więzienia, są wyjałowione z jakiegokolwiek suspensu i kulminacji. Takoż główne postaci pozbawione charyzmy i błyskotliwości, kobiety urody nienachalnej. Mimo to reżyser "patrzy" na nich z pewną sympatią: czy to w scenie zainscenizowanego, ku uciesze dzieci, napadu na bank, czy w scenie kiedy Bowie tuli się do spotkanego kundla by ogrzać się jego ciepłem. W pewnym uproszczeniu bohaterowie zostają złodziejami pod presją czasów, w których przyszło im żyć. Owa skrzecząca rzeczywistość rooseveltowskiego Nowego Ładu zostaje oceniona jako obłudna,
utrwalająca struktury prawicowe i hołdująca konsumpcjonizmowi, co Altman rezolutnie wyosobnił w swoim filmie, opatrując go dźwiękiem audycji radiowych składających się z dzienników, reklam, wszelkich porad dla gospodyń, rolników, pierwszych soap oper ... oraz symbolu Ameryki jakim jest Coca-Cola.
Warto wspomnieć, że tak ujęte tło społeczne, sprawiło, iż przez pewien czas film nie mógł znaleźć dystrybutora.
Samo radio, w znakomity sposób, jest używane przez Altmana już to jako komentarz do wydarzeń ekranowych w najszerszym zakresie: bo i scenach napadów na banki jak i sytuacjach intymnych, już to jako dźwiękowego kolażu budującego napięcie a także do wspomnianego wyżej opisu świata przedstawianego.
Pewna, zamyślona, nieatrakcyjność tego dokonania zapewne może zniechęcać widza do obejrzenia całości ale taki Robert Altman już jest. Wierzy w widza, któremu sprawi satysfakcję obcowanie z kinem oferującym porcję doznań intelektualnych i estetycznych podanych w sposób nieoczywisty. Namawiam!
Dobra recenzja. Ale Nowy Lad to byla kontynuacja zastepowania wolnosci (liberalizmu, wolnego rynku) przez obecny ustruj Amerykanski czyli mieszanke korporacjonistyczno-socjalistyczna (czyli faszyzm). Poaczatki tego zlowrogiego trendu do centralizacja Lincolna, potem utworzenie FEDu w celu zepsucia pieniadza, doprowadzenia do kryzysu i w koncu wlasnie przedstawienia "wybawienia" w postaci quasifaszystowskiego planu New Deal. W sumie w tym filmie Roosevelt nawet brzmi jak Mussolini.
Pudlo. Nie cierpie Trumpa. Trump to wlasnie typowy wykwit tego systemu. Ja jestem ultra pro-free trade i pro-open borders ✌️
To jest remake filmu sprzed ćwierć wieku, bardzo wierny, o ile mogę ocenić z pamięci. Jeżeli więc ktoś zdemitologizował i zdekonstruował gatunek, to raczej Ray.
Filmu z 1948, nie widziałem... ale... dolary przeciwko orzechom :-), że nawet jeśli Ray demitologizował film gangsterski, to na tym poprzestał. Gdy, tymczasem Altman sięga dalej...
Konsumpcjonizm to jest akurat ulubiona dziedzina lewicy, przejadająca owoce prawdziwego kapitalizmu. Altman jest na tyle uczciwym demaskatorem, że nie brnie w polityczne gierki, bo dobrze wie, że gdyby nie mity, nie udałoby się zbudować amerykańskich państw i silnej gospodarki. Wie też, czemu dał świadectwo w wielu filmach, że przeciętni ludzie, naśladujący bohaterów, są przeważnie śmieszni (bywa że tragicznie śmieszni) oraz że przeciwnicy mitów tworzą nowe mity, żeby stwarzać "nowe tradycje" na użytek pospólstwa, a sobie ku pokrzepieniu wiadomo czego.
' Konsumpcjonizm to jest akurat ulubiona dziedzina lewicy, przejadająca owoce prawdziwego kapitalizmu. ' - tego cie nauczyli w szkole? prostackie poglady to typowy atrybut gimbusow..