Telewizyjna ekranizacja powieści Londona, bardzo mało ciekawa,chciałoby się rzecz, pod każdym względem: reżyserskim, technicznym, aktorskim (z pewnymi wyjątkami, o których poniżej), scenariuszowym (a tu, wydawałoby się, zadanie jest banalne). Atrakcją jest udział Christophera Reeve'a i Charlesa Bronsona, którzy po trosze są antagonistami, a po trosze połączeni zostali przez mocną więź na linii mistrz - uczeń. Nie wiem, co ci panowie robią w takiej podłej (ach, te straszne ujęcia) produkcji, nawet jeśli całe przedsięwzięcie tyczy się adaptowania klasyki. Choć, z drugiej strony, wiem, że obaj przędli wtedy raczej cienko, więc może i przygoda (wątpliwej, przynajmniej od strony artystycznej) przygody wydała im się kusząca. A i kaska jakaś wpadła. Może jednak lepiej było ją władować w produkcję?