...o, w takim gównie jeszcze nie grałem. Biorę to.
Co lepsze-grać w kasowych filmach słabe i nudne do pożygu role czy dać z siebie 100% jako stwórca Frankensteina tak, że ludzie bardziej zapamiętają Ciebie i twoją grę niż przeciętną fabułę?
Podpisuję się obiema, chyba tak to wyglądało xD
Czasami mam wrażenie że McAvoy gra w niektórych filmach poprostu dla jaj...
Dla jaj? Może i dla jaj, dla chleba i masła też. Dla rachunków także. Popatrz na śmietankę holiiłudu, ciągle te same twarze, ci sami reżyserzy. McAvoy nawet jak zagrał paręnaście osobowości w jednym filmie to co? To zaprosili go na galę Oscarów żeby był tym panem wręczającym. Na czerwonym dywanie nie pytali go o rolę ale o markę garnituru. Więc może przemyśl swój komentarz i popatrz trochę głębiej.