Po dotychczasowych smaczkach od Rudzia Deoadato, nadeszło spore rozczarowanie. "Szalona ucieczka" nie ma w sobie ani szaleństwa, ani sugerowanego przez niektórych wątku kanibalizmu; przemocy tu niewiele, akcja właściwie siedzi w miejscu. Jest tylko owa ucieczka - przed dzikimi Indianami, krokodylami (a może to kajmany) oraz Michaelem Berrymanem czyli brzydalem ze "Wzgórz, które mają oczy". Znajdziemy tu jedynie ciekawszą scenę dekapitacji jednego z bohaterów oraz nadziewanie na pal. Sam film średnio nadziany i faktycznie lepiej od niego uciekać. 4/10 za muzyczkę.