Kurczę, dawno nie widziałem tak oryginalnego filmu. Owszem, ponosi typowe koszty oryginalności - jest nieprawdopodobny, by nie rzec bzdurny, ale to w ogóle nie odbiera mu uroku. Jeremy Irons wypada doskonale, Kaas gra całkiem znośnie i śpiewa całkiem przyjemnie. Lokacje i ich ukazanie również stanowią plus. Historia ciągle zaskakuje i pomimo rozwleczenia jej na 130 minut nie nudziła mnie ani chwili. Tylko jej wymowa nie jest jasna. Ale mi to nie przeszkadza, bardzo mi się to podobało. Waham się pomiędzy 7 i 8 /10
Patricia Kaas to jedna z moich ulubionych piosenkarek, tak więc soundtrack z tego filmu znam na pamięć, wahałem się jednak przed jego oglądaniem: krytycy nie byli zanadto przychylni, obawiałem się nudy i zadęcia. Ale skoro jest klimatycznie, a na dodatek zaskakująco, to nie mam chyba powodu do obaw!