Ten film to naprawdę gówno. Nie dziwie się Kinskiemu który zagrał w tym filmie bo to rzeczywiście film na miare jego możliwości ale Plummer i Pleasance aktorzy cenieni w czymś takim? Beznadzieja i żenada. Nosferatu kopulujący z kobietami? Tego w żadnej nawet dosyć sredniej czesci draculi jeszcze nie było. Ale biegnący za kkobietą żeby ściągnąć z niej bluzkę to już wogóle była przesada. Jeśli ktoś jest wielbicielem kiczu to polecam w innym wypadku odradzam.
Kinski zagral w tym filmie dla pieniedzy a nie z powodu talentu aktorskiego. On gral w filmach klasy B bo mu placili a talent mial ogromny...
sam mowil, ze jest jak dziwka i robi to dla kasy, mial w dupie swoj talent.
Akurat sie nie zgadzam Kinski miał tyle talentu co cały ogrom aktorów klasy b. Poza kontrwersyjnością niczym sie nie wyrózniał. Obejrzałem z nim kilka pozycji i to po prostu marny aktorzyna kina klasy b jakich wielu. Talent to mieli wlaśnie na przyklad plummer czy pleasance ale nie kinski.Nie wiem na podstawie jakich "dzieł" stwierdzasz ze miał talent. Moze 4 pozycji Herzoga i Kinskiego owszem filmy w miare i zagrał nieźle ale zeby mówić o ogromnym talencie to nadużycie. Ogromny talent mieli Brando Plummer Von Sydow aktorzy jego pokolenia ale napewno ich nie mozna porównywać z Kinskim.
A wedlug mnie Brando to przereklamowany aktor i wiekszosc jego ról w ogole mi sie nie podobala, co drugi aktor tez by tak zagral. Nie mam czasu sie spierac, ale o talencie aktora nie swiadcza tylko filmy w ktorych gral. Liczy sie ekspresja i gra. Dlatego fakt, ze gra sie w filmach klasy B o niczym nie swiadczy bo Kinski odrzucal role w wielu filmach rezyserow takich jak Antoniono czy Visctoni i tym podobnych dlatego, ze placili za male pieniadze niz ludzie, ktorzy robili gowna klasy B. A jak sie umie ocenic poziom aktorstwa to nie trzeba tego robic przez pryzmat "arcydziel"...nawet w reklamie mozna stwierdzic kto zagral dobrze a kto zle.
No nic kłótnia nie ma sensu każdy wie swoje, ale ja bym powiedział że na przykład gra Kinskiego w tym filmie byłą żenująca. Najlepsza była scena gdzie biegnie za kobietą żeby ściągnąć z niej bluzke i chwile taża się z nia po ziemi.
To jest prawda. Trzeba wziac pod uwage, ze zwlaszcza pod koniec swojego zycia, Kinski juz nawet nie staral sie zachowac pozorów. Wiedzial, ze gra w gownach i tak tez traktowal te filmy, stad minimalne zaangazowanie no i glownie w takich filmach jak "Nosferatu w Wenecji" gral...zeby macac i uganiac sie za mlodymi aktorkami, naiwnymi i poczatkujacymi. Taka prawda, pisal nawert o tym w swojej autobiografii. Tak naprawde szanowal tylko Herzoga (sam gadal o nim zle), ale Herzog stwierdzil, ze Kinski byl pod wrazeniem tych filmów i bardzo sie w nie angazowal co swiadczy, ze kreowal sie na takiego ingoranta, ale zdawal sobie sprawe, ze jak gra w gownie to jest gowno a jak gra w swietnym filmie to jest to swietny film. Stad czesto (moim zdaniem) w wiekszosci gowien gral tak jakby mial te filmy w dupie no i lubil tez jak mial duzo kasy, stad nie ukrywal, ze gra w nich dla pieniedzy (jednoczescnie nimi gardzac).
Ja tez nie chce sie klocic i kazdy ma swoje zdanie. Szanuje Plummera czy tez Von Sydowa, ale widzisz, dla mnie Brando jest malo przekonywujacy a nie uwazam sie za ingoranta, wrecz przeciwnie, "czuje" to co ogladam. Co do Kinskiego to sadze, ze on byl bardzo niewykorzystany bo wolal grac tylko dla kasy w gownach i mial ciezko charakter przez co gardzac wszystkim dookola nie umial sie dostosowac do zadnego (prawie) rezysera przez co nie pozwalal nikomu do konca wyciagnac z siebie talentu. Udalo sie to w sprytny sposob np. Herzogowi. Druga teoria jest taka, ze Kinski nie gral a po prostu "byl".
Widzisz ty twierdzisz że Kinski nie grał a po prostu był, wiadomo o co chodzi. Ja może przytocze słowa Żuławskiego który pracował z Kinskim. Żuławski zaś twierdziła ze Kinski grał cały czas zarówno na planie jak i poza nim,
http://swiat.newsweek.pl/klaus-kinski--genialny-pedofil,100389,1,1.html
na końcu masz krótka wypowiedź żulawskiego odnosnie kinskiego.
Widzisz, tak czy siak to Kinski jest zagadka, tyle pytan i nic nie wiadomo jaki on byl.
Oglądałem film Żuławskiego "Najważniejsze to kochać" i w scenach w których się pojawiał Kiński, "zjadał" swoją charyzmą ekran. Szczególnie w scenach z Romy Schneider. Swoją grą bardziej pasował do teatru niż filmu. Herzog o Kińskim: "Kinski nie był aktorem. Nienawidził tego zawodu. Był jedynym geniuszem, jakiego udało mi się spotkać".