Całkiem zręcznie zrobione giallo od Lucio Fulciego, powstałe jeszcze zanim ten stał się "ojcem chrzestnym gore". Piszę "giallo", choć zawierają się tu tylko niektóre z elementów właściwych dla tego gatunku. Najważniejsza jest, rzecz jasna, zagadkowa tożsamość zabójcy, same morderstwa odbywają się poza kadrem. Nie jest to też pozycja tak ostentacyjnie wystudiowana, jak ma to miejsce w przypadku twórczości Argento, gdzie styl jest równie ważny, co intryga. Scenariusz umiejętnie zwodzi widza co do osoby sprawcy, jednak potrzeba nieco czasu, aby dać się wciągnąć w tą układankę. Ci, którzy lubią tego typu kryminalne łamigłówki doprawione skromną dawką gore, nie powinni czuć się zawiedzeni. Kilka scen dowodzi reżyserskiego talentu Włocha, który ten, zwłaszcza w późniejszym okresie, miał zwyczaj nieroztropnie marnotrawić. "Don't torture the duckling" nie należy może do jego szczytowych osiągnięć, jednak na pewno jest to jedna z bardziej intrygujących pozycji w bogatym dorobku twórcy "Beyond".