całkiem przyzwoite, zawierające klimacik filmów lat 70-tych. Cały czas widz zastanawia się: kto
zabija? Morderca w przeciwdeszczowym płaszczu i ofiary pozbawione oczu. Końcówka mnie trochę
zadziwiła, nie sadziłem że maniak będzie sobie ,,przymierzał,, gałki oczne zabitych kobiet. No ale po
Lenzim można sie było różnych rzeczy spodziewać...Nie wiem tylko po co wpleciono tu rolę księdza,
pojawiającego się ciągle i wszędzie...