Do obejrzenia zachęciła mnie nazwa i plakat. No i lubię westerny.
Mamy tu dosyć klasyczną historię. Bandyci mordują żonę ranczera, który rusza za nimi w pościg, żeby się zemścić. Trochę już podobnych historii było.
Ale film dużo zyskuje dzięki świetnej kreacji aktorskiej Gregory'ego Pecka. Wiedział, kogo ma zagrać i zrobił to. Poza tym film ma świetne zakończenie. No i przede wszystkim są strzelaniny, rewolwery i pościgi konne. Czyli wszystko to, co musi mieć dobry western i jeszcze trochę więcej.
Oczywiście znalazło się kilka dennych scen, które można by pominąć albo zrobić inaczej. Pomimo to, "Bravados" bardzo mi się spodobał i moim zdaniem zasłużył na coś pomiędzy 7, a 8.
Jednak dam 8.
To w końcu kto zabił jego żonę, jeśli ta czwórka tego nie zrobiła? Bo albo coś mi umknęło, albo nie wyjaśniono tego w filmie i zakończył się bez odpowiedzi.
Żonę głównego bohatera zabił jego sąsiad, ten facet co mieszkał w tej chacie pod koniec filmu. Próbował uciec i został zastrzelony, a miał przy sobie woreczek z pieniędzmi, które jak się okazało zniknęły z domu podczas napaści. Poza tym każdy z bandytów w dość przekonywujący sposób zapewniał o swojej niewinności.