Po obejrzeniu tego filmu naszła mnie taka refleksja i smutek zarazem.
Mianowicie jak to jest, że taki film jak DEADPOOL z 2016 r. ma na Filmweb ok. 279 tysięcy głosów i średnią ocenę 7,6.
Zaś film ŻYCIE ZA ŻYCIE o ojcu Maksymilianie Marii Kolbe nakręcony 1991 r. ma głosów zaledwie 2 855 i średnią ocenę 6,8.
Dlaczego pierwszy z wyżej wymienionych - odmóżdżający, epatujący bezsensowną przemocą, agresją i brutalnością z dialogami jak z pod budki z piwem, nie uczący niczego ma taką oglądalność i takie są nad nim zachwyty? Ba, kręci się nawet część drugą.
Film natomiast, który jest ważny, porusza istotny temat, skłania do przemyśleń, przypomina historię, zostaje w widzu na długo po obejrzeniu - jest gdzieś schowany, ukryty. Przyznaje miałem problem znaleźć go na Filmweb. Trzeba było wpisać pełny, dokładny tytuł by film się wyświetlił w wyszukiwarce. Podczas gdy "superprodukcje" wyświetlają się po wpisaniu dwóch pierwszych liter.
Oba filmy dzieli różnica 25 lat. Nie wiem czy to dużo. Raczej chyba nie. Ale pod względem intelektualnym przepaść jest ogromna. Czy w dzisiejszych czasach ludzie zadowalają się już byle czym. Czy myślenie boli i stało się nie wygodne. Czy może komuś zależy by ludzie właśnie tacy byli. Jak marionetki sterowane tandetą.
Zawsze jednak mamy wybór. Trzeba o tym pamiętać.
A propos był już kiedyś taki film podobny do DEADPOOLa, jego bohater też miał poparzoną twarz, też nakręcony na podstawie komiksu - SPAWN. Poziomem nie odbiegał od DEADPOOLa i zasłużenie okazał się klapą. Film skrytykowali, widzowie nie chcieli go oglądać i drugiej części już nie było. Był to rok 1997. Obecnie już tak się nie dzieje. Nawet najgorsza szmira staje się kasowym sukcesem i hitem, bo ktoś nam mówi, że tak właśnie jest i tak ma być. W jakim kierunku to zmierza?
Pozdrawiam wszystkich.
Te 25 lat to gap pokoleniowy. My majac 25 lat szanowalismy i cenilismy poprzednie pokolenia i rozumielismy ich tworczosc. Teraz mlodzi mysla, ze cos stworzone przed era digitalizacji i powszechnego rozpasania nazywanym liberalizacja jest conajmniej nudne. Mam ponad 300 filmow, ktorych w wiekszosci juz na dvd sie nie zdobedzie a na platformach typu Netflix ich nie ma i to jest moj skarb!
Ogolnie polskie filmy sa mniej znane niz hamerykanskie. Ja dopiero wczoraj obejrzalam film o Maksymilianie Kolbe poniewaz wczesniej nie wiedzialam o jego istnieniu mimo iz od zawsze interesowalam sie historia, wojnami a przede wszystkim zyciem Kolbego. Nigdy nie natknelam sie na ten film w tv gdy jeszcze ja ogladalam, zdaje sie ze film byl tylko na tvp historia, mozliwe ze na trwam go puscili. Niemniej zaluje ze wczesniej nie wiedzialam o tym filmie, jak o wielu innych ktore wygrzebalam ostatnio a niektorych nawet w necie nie da sie znalezc. Ja ogladam i powazne filmy i historyczne i komedie i horrory w zaleznosci od nastroju. Ps. Deadpool akurat mnie nie interesuje, tylko slyszal tytul, nie wiem nawet o czym jest, tak jak wiele innych filmow "na czasie", lepiej nie isc za tlumem.
Myślę, że powód jest prozaiczny - "Życie za życie" to bardzo słaby film. Zaprzepaszczono szansę opowiedzenia historii niesamowitego świętego (jestem po lekturze biografii Kolbego autorstwa T. Terlikowskiego) kiepskim scenariuszem i nieciekawą realizacją. A na domiar złego kłuje ten dubbing głównego bohatera - naprawdę musiał rolę p. Gajowniczka w polskim filmie zagrać niepolskojęzyczny Austriak?
Nawiasem mówiąc jest to jeden z bardzo wielu filmów o szlachetnej tematyce, a nawet głębi duchowej, ale zwyczajnie słaby i nudny jako film. Że wspomnę choćby każdy jeden, bez wyjątku, film jakie powstały do tej pory o Janie Pawle 2. Deadpool to natomiast świetna rozrywka, dialogi, czarny humor, realizacja. Oczywiście filmy o świętych katolickich nie mogą takie być, ale mogą być choćby tak dobre jak rewelacyjna "Wielka cisza".
Przecież to nie on grał Gajowniczka ale uciekiniera z Oświęcimia za którego Kolbe został wybrany do celi śmierci.
Masz rację oczywiście, pomyliłem się. Co jednak nie unieważnia całej reszty, którą napisałem :)